Czasy VHS’ów i piratów wideo


Magnetowid Sanyo i giełdy wymiany kaset wideo.



  Dobrze pamiętam i miło wspominam czasy VHS’ów.  Pierwsze odtwarzacze, najpierw oczywiście pożyczone od sąsiada albo przywiezione przez wujka z Niemiec, później już własne, magnetowidy, odtwarzacze z możliwością nagrywania, z tunerem TV i różnymi wymyślnymi funkcjami. U nas pierwsze „wideo” było marki Sanyo. Co niedzielę, niedaleko naszej podstawówki działała giełda wymiany kaset. Chodziło się i wymieniało filmami. Chodziliśmy z mamą bo to ona była i do dzisiaj jest miłośniczką kina. Często to co się przynosiło z giełdy nie zawsze było tym czym miało być, często nawet zdarzało się przynieść z giełdy niemiecki film przyrodniczy opisany jako amerykański hit ze Stevenem Seagalem. 😂Pamiętam te teksty przy wymianie i strach, że nie będą chcieli mojego filmu: „a na jakich rolkach? Metalowych czy plastikowych?”. Otwierało się kasety i sprawdzało, te metalowe niby lepsze… Dziś mam wątpliwości, hehe… 


Sony 4-głowicowy z funkcją long play i wypożyczalnie kaset.

  Później kupił magnetowid Sony, 4-głowicowy z funkcją Long Play. Kurde można było kilka filmów zmieścić na kasecie. Jak giełdy już nie było to latało się do wypożyczalni kaset wideo. Tych było kilka na osiedlu, w jednej nawet mieli PeCeta i grali w gry - chyba to była Megalomania albo UFO, nie pamiętam… Ale ja wtedy już marzyłem o „blaszaku”, a miałem Amigę 500. Kaset z wypożyczalni nie dało się skopiować bo obraz na przemian się zjaśniał i ściemniał. No ale w Elektronice Praktycznej był schemat „ściemniacza wideo”, można było go złożyć z kitu AVT i po problemie… No i czytało się później „To & Owo” - tam też było kilka wynalazków do „poprawy” jakości obrazu… ale to już były czasy telewizji satelitarnej…


Aaaaaa i najważniejsze - FILMY! Bo czasy VHS’ów to czasy kultowych filmów które mocno wpłynęły na moje postrzeganie świata. 😂 Robocop, Predator, Alien, Egzorcysta, Lalkarz… Zresztą, co będę pisał, zapraszam na nasze wieczorne pogawędki o tych właśnie pięknych i wyjątkowych czasach. 




Share:

Amiga 600 z uszkodzonym IDE - Tata naprawia

   Amiga 600 - tata naprawia.

 Jakiś czas temu trafiła do mnie kultowa Amiga 600. Jako dzieciak miałem tą wielką przyjemność, że po pierwszym komputerze jakim był ZX Spectrum, rodzice kupili mi Amigę 500. I to były chyba najpiękniejsze dla mnie czasy. To odkrywanie kolejnych gier, te wyprawy na giełdę komputerową na Gliwicką w Katowicach, te zachwyty grafiką i technologicznymi możliwościami Amigi, to było coś.

Później coraz więcej kumpli już miało swoje "przyjaciółki"  i w sumie lepsze od mojej, bo to już były Amigi 600, Amigi 1200...

Po jakimś czasie, a w zasadzie po wielu latach jeden z kolegów pożyczył mi swoją Amigę 600. W tym samym czasie udało się odzyskać moją starą, oryginalną Amigę 500 i dodatkowo kupiłem od kumpla z roboty 2 C64 (również moja wielka miłość, marzyłem ale nie posiadałem) i jedną Amigę 500.

Ale wracając do tej 600-tki. Początki były trudne. Brak obrazu i niedziałająca stacja dysków. Sprzęt poszedł na warsztat do taty który w pierwszej kolejności zrekonstruował poprzerywane ścieżki drukowane... Tak, elektrolit z kondensatorów i ząb czasu mocno nagryzły połączenia obwodów i uniemożliwiły prawidłowe działanie komputera.




Kolejną rzeczą była wymiana wspomnianych kondensatorów czyli tzw. "recap". To sprawiło, że obraz na nowo się pojawił. Jednak stacja dysków nadal nie czytała. Kolejny kondensator do wymiany i wszystko wróciło do normy. Trochę powczytywałem z dyskietek i trochę się nacieszyłem piękną Amigą...

Jakiś czas później kumpel sprzedał mi rozszerzenie pamięci (nakładane na procesor) i adapter dysku twardego z możliwością podłączenia karty CF. Fajna sprawa. W ogóle muszę tu wspomnieć, że pomimo pewnych problemów związanych z niekompatybilnością kickstart'ów między A500 i A600 - nowsza Amiga miała większe możliwości rozbudowy. Kontroler dysku twardego, PCMCIA... A poza tym fajnie wyglądała... i wygląda dalej.


No to zamontowaliśmy rozszerzenie i kontroler dysku. Pamięć wykryło, dysku NIE...
Hmmmmm, kombinacje ze zworkami, wymianą kickstart'ów nic nie dały. Zakładałem, że problemem mogą znowu być przerwane połączenia drukowane zaraz przy złączu IDE.

Sprzęt wylądował z powrotem u Taty. Ten dokonał cudu bo już dzień później zadzwonił do mnie, że wszystko działa. No i tak też było. Tata pomierzył wszystko i naprawił kolejne przerwane ścieżki które trzeba było "puścić" inną drogą...






Radości nie było końca kiedy po włączeniu komputera, Amiga wystartowała z dysku.
Tata to jest jednak mega fachowiec pomimo tego, że nie jest jakimś specem od Amig. Ale w życiu zdarzyło mu się już naprawiać chyba wszystko, od zwykłej suszarki, przez magnetowid VHS, kamerę, radia które często przestrajał, tunery satelitarne, aż po komputery takie jak wspomniana Amiga 600.

Zapraszam również do obejrzenia materiału w którym możecie zobaczyć warsztat taty i tatę w akcji. :-)




Share:

Szukaj na blogu:

Ostatnie posty

Polecany post

Pasjonaci są wśród nas… Retro kolekcje - Kusok

Jesteśmy zajarani retro! Wśród nas jest wielu fajnych ludzi, pasjonatów i kolekcjonerów elektroniki minionej epoki.  My Retro Hobby. Tak naz...

Popularne posty

Obsługiwane przez usługę Blogger.