Miłość do rocka... i magiczna Aura :-)

Wszystko zaczyło się w technikum... Pozwólcie, że byda pisoł po polsku. To tam wydarzyło się coś co całkowicie zmieniło moje życie - muzyka rockowa, i praktycznie wtedy zaczęła się moja wielka miłość do "żywych" instrumentów żeby przekształcić się później w miłość do cięższych odmian rocka, nawet tych bardzo ciężkich i totalnie niezrozumiałych dla moich rodziców. I tak od Metallici, przez Mercyful Fate, Dimmu Borgir, aż po Burzum wiodła moja ścieżka muzyczna. Pierwsza gitara akustyczna, kupiona przez ojca, pierwsze akordy, śpiewniki, polski rock, śpiewanie przy ognisku... Później pierwsza gitara elektryczna... kupiona w kawałkach. Gryf był tak gruby, że moimi "mikropalcami" ledwo go szło złapać. Jakieś pseudo-solówki - możliwe były jedynie na 6-tej strunie. No ale nie było przesteteru... Jak tu grać metal??? W ruch poszły roczniki Elektroniki Praktycznej i schematy przesterów gitarowych, których przesterowany dźwięk wyjściowy był tak żałosny, że szkoda godać. No ale siedziało się, trawiło płytki drukowane, wierciło otwory pod oporniki, tranzystory, kondensatory. Mało tego nawet pierwsza moja kaczka gitarowa była z pedału od maszyny do szycia mojej mamy. Z tak profesjonalnym sprzętem były pierwsze próby grania z tabulatur. Jakoś to szło, kasy nie było więc o lepszym sprzęcie można było tylko pomarzyć. No cóż "Master of Puppets" robiło wrażenie na kolegach, a "Nothing else matters" zagrane zgodnie z tabulaturą - na koleżankach...

Teraz sprzęt nieporównywalny ale sentyment został. Pasja do tworzenia muzyki również.

To w sumie początek historii mojej drogi muzycznej, będzie jeszcze o czym pisać. Ale żeby nie być gołosłownym, przytoczę tu jeden utwór z bardziej aktualnych rzeczy. Projekt który obecnie współtworzę nosi tytuł Aura.

Utwór opowiada o pokonywaniu trudności, wytrwałości, o uporze na przekór przeciwnościom losu.


Aura - "Dym"

Jesienne wichry znowu kołyszą świat.
Wrześniowy świt nie chce obudzić dnia.
Wyruszam znów w kolejny kręty szlak.
I tylko chłód i spojrzenia gwiazd.

Ref:
Nie widzę drogi bo zbyt gęsty jest dym.
Od nowa uczę się, jak oddychać mam nim.

Przetarte ścieżki starocią lśnią,
idę przed siebie, jakby pod prąd.
Coraz trudniej wspinać się,
jakby los nic tylko sprawdzał mnie.

Wśród odrapanych ścian, opuszczonych miejsc,
przewracam się.
Czy chcę wydostać czy zostać tu chcę.
Obojętnie i przyjemnie mi jest,
bo tu, tu nie znajdzie nikt mnie.

Nie chcesz obudzić dnia,
niech w Twojej głowie wieczna zamieć trwa.
Chcę dalej iść pod wiatr,
nie chcę już wracać, chociaż czuję strach.

Znowu umierać mi łatwiej,
bo trudniej jest żyć...



Share:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na blogu:

Ostatnie posty

Polecany post

Pasjonaci są wśród nas… Retro kolekcje - Kusok

Jesteśmy zajarani retro! Wśród nas jest wielu fajnych ludzi, pasjonatów i kolekcjonerów elektroniki minionej epoki.  My Retro Hobby. Tak naz...

Popularne posty

Obsługiwane przez usługę Blogger.