Tak więc bardzo się ucieszyłem, że mogę być posiadaczem wymarzonego komputera C64 - szt. 2 + jeden zasilacz, jeden magnetofon i kilka kaset (nagranych w systemie TURBO ale o tym później). Komputery już wiekowe, na pierwszy rzut oka dosyć mocno wyeksploatowane, zakurzone, brudne, jak na poniższych zdjęciach. W jednym brak przycisku i wiadomo sprężynki pod niego.
Renowacja Commodore C64 - czyszczenie, wybielanie plastików
Game Boy Classic - backlight & bivert MOD
Oryginalne podświetlenie do Game Boy Classic |
Crittersy i giełdy wymiany kaset VHS
Crittersy wracają i znowu atakują... Nie wiem w sumie po co, ale tak wygląda moja wieczorna uczta kinowa. 😂
I to właśnie dzięki tej produkcji, którą wyhaczyłem ostatnio na pewnej giełdzie (jak za dawnych lat - filmy, gry, elektronika, starocie, słowem cuda) przypomniały mi się czasy giełd na których można było wymienić kasety VHS. Pamiętam jak niedaleko mojego osiedla było takie miejsce w nieistniejącym już klubie w którym organizowane były m.in. szkolne bale. Co niedzielę działała tam właśnie giełda wymiany kaset wideo.
Pamiętam swój debiut kiedy stałem tam zestresowany z kilkoma kasetami i wypatrywałem potencjalnych zainteresowanych moją kolekcją filmów, polując w zamian na perełki takie jak Predator, Terminator, Blood Sport czy Robocop...
Łatwo nie było bo uwaga! Podstawą udanej wymiany były rolki w kasecie. Z metalowymi podbijałeś giełdę. Na plastikowe rolki mało kto chciał się wymieniać, weterani kręcili nosem, nawet jak miałeś fajny hit.
Kopie niektórych filmów pozostawiały wiele do życzenia, na niektórych ledwo co było widać, na innych leciał przez środek ekranu jakiś pasek z reklamą lub numerem telefonu, lub po prostu „śnieżny” pasek, bo taśma już była kilka razy wciągnięta przez magnetowid.
Bardzo ciekawym i emocjonującym etapem był powrót do domu i sprawdzenie filmów. I tutaj często pojawiały się niespodzianki. Bo np film z Van Damme’m nie był filmem z Van Damme’m tylko np starym niemieckim pornosem lub pustą taśmą.
Commodore C64 na Raspberry z Retropie i Game Hat`em
Krótkofalarstwo już na poważnie cz. 1
BAOFENG UV 82 |
Pasja z dzieciństwa i walkie-talkie
Pamiętam jak za czasów bajtla dostałem pierwszą krótkofalówkę. Ledwo to działało ale jaka radocha była na osiedlu. Łączności bezprzewodowe między blokami, między naszymi bazami w lesie i w krzakach. Strasznie mi się to podobało i chyba już wtedy się tym zaraziłem. W krótkofalarstwie podobało mi się to, że nie było dostępne dla wszystkich. Po pierwsze trzeba było mieć odpowiednie radio nastrojone na konkretną częstotliwość. Po drugie nie mogliśmy nadawać bez zdania egzaminu, zrobienia papierów i uzyskania znaku wywoławczego. Tak że nawet z dostępem do takowego radia, nadawanie było zabronione - i to jeszcze bardziej podgrzewało tą całą atmosferę niedostępności dla przeciętnego zjadacza chleba.Niestety licencji nie zrobiłem, nie rozwijałem tego, ale później w dobie już ogólnodostępnego internetu, czytając o dalekich łącznościach międzykontynentalnych, czułem tą samą ekscytację i podniecenie jak za czasów łebka. Oczywiście miałem też CB radio ale to nie było to. Tam gadali głównie kierowcy, przekrzykiwali się, wyzywali, jakość rozmów pozostawiała wiele do życzenia.
No i znów odstawiłem krótkofalarstwo na później.
Nasłuchy DVB-T SDR i odniornik Lidia 80
Kolejnym krokiem była zabawa z tunerem DVB do PC-ta, który po wgraniu specjalnie zmodyfikowanych sterowników - stawał się szerokopasmowym skanerem. Później zbudowałem odbiornik Lidia na pasmo 80m, projektu jednego z krótkofalowców. To było coś pięknego jak po uruchomieniu radyjka, na kawałku przewodu podpiętego do kaloryfera 😂, udało się odebrać jakieś ledwie słyszalne stacje, jeden kolega nadawał z tego co pamiętam z Poznania.No i znów upłynęło trochę czasu... Zdarzało mi się zaglądać różne strony krótkofalowców, oglądałem i słuchałem prób łączności z górskich szczytów, czytałem jak ludzie wymieniają karty QSL potwierdzające łączność z egzotycznymi krajami, coś tam czytałem, ciekawość była i jest ogromna... No ale...
Nowe postanowienie
Albo teraz albo nigdy!
No i właśnie teraz czyli jakieś kilka tygodni temu obiecałem sobie na poważnie zająć się tematem, przyswoić materiał, zdać egzamin i już na legalu czerpać przyjemność zarówno z tych dalekich, na które się najbardziej napaliłem, jak i bliskich łączności. Dodatkowo zmotywował mnie do tego kumpel który też przechodził przez podobny do mnie etap (choć dużo bardziej zaawansowany), a licencji też nie zrobił.
No więc postanowienie jest takie żeby załapać się na grudniowy egzamin i go po prostu zdać.
Pierwsza sprawa to uporządkowanie sobie wszystkich wiadomości, a tych jest sporo i na początku naprawdę nie wiadomo od czego zacząć. Temat krótkofalarstwa to istna kopalnia wiedzy i możliwości. W zależności od rodzaju fali, jej długości, zostały wydzielone pewne pasma częstotliwości. Każde charakteryzuje się innymi własnościami. Na jednych możemy robić dalekie łączności, na innych bliskie, za pomocą różnych modulacji, o określonych porach dnia i nocy, możemy łączyć się przez przemienniki, używać telegrafii, wstęg bocznych, wykorzystywać odbicia fal od księżyca, itd, itd.
Do teraz mam
problem żeby to ogarnąć. No ale każdy kiedyś zaczynał i fajnie jest odkrywać i
uczyć się nowych rzeczy.
Baofeng UV 82
Od czego zacząłem? Od kupna pierwszego ręcznego radyjka i... słuchania. Kupiłem taniego Baofenga UV 82, który umożliwia prace na 2-ch pasmach: 2m i 70cm. Jest to tzw. duobander, czyli dwupasmowy radiotelefon.
W necie łatwo znaleźć band plan tych pasm czyli podział na częstotliwości z wyszczególnieniem gdzie można czegoś posłuchać. Na tych dwóch zakresach możemy posłuchać raczej lokalnych łączności ale są tutaj też przemienniki przez które możemy zwiększyć nasz zasięg. Dodatkowo przemiennik podłączony do sieci FM-link umożliwia zrobienie łączności za pomocą ręcznego radyjka z praktycznie całą Polską.
No więc radyjko trzeba skonfigurować, zapisać poszczególne częstotliwości i nasłuchiwać. Dzięki temu dowiemy się jak to robią profesjonaliści, jak prowadzą rozmowę korzystając ze swoich znaków i jak je literują.
Dla niecierpliwych - w paśmie 70cm istnieje coś takiego jak kanały PMR na których możemy bez przeszkód prowadzić legalne rozmowy. Jest tam np wydzielony kanał ratunkowy w górach. Ostatnio
udało mi się nawiązać łączność podczas górskiego biegania w Beskidach - pętla
Stanisława Huli, okolice Szczyrku.
W kolejnych postach postaram się usystematyzować wiedzę i zrobić coś na kształt mini poradnika, bazując oczywiście na tym co robię i czego się uczę na drodze do uzyskania licencji i swojego własnego znaku wywoławczego.
Trzymajcie się.
Działkowy retrogaming
Bieszczadzkie Anioły... maj 2020 (Jaworzec, Wetlina, Olchowiec)
Jaworzec, Wetlina, Olchowiec
Reanimacja Amigi 600 vol. 2
Reanimacja Amigi 600 vol. 1
Pocket Game Player (400 classic games) - Retrobajtel #5
retrobajtel #5
Pocket Game Player (400 classic games)
Kultowe maszyny - ZX Spectrum (Retrobajtel #4)
ZX Spectrum (Retrobajtel #4) |
Ja do tego celu wykorzystałem program OTLA który obsługuje pliki ROM w różnych formatach (.tap, .tzx, .z80, .sna). Pliki trzeba pobrać/zakupić - wiadomo skąd. :-)
ZX Spectrum (Retrobajtel #4) |
Bomb Jack
Commando
Manic Miner
Ms. Pac-Man
Tapper
https://www.youtube.com/watch?v=vdD34TOrFUM
Secret Service - wszystkie numery zeskanowane
Stare przygodówki i Cthulhu - Prisoner of Ice
Stare gry i Lovecraft - Prisoner of Ice (Retropie, Dosbox).
Szukałem w sieci elektronicznych wydań starych magazynów o grach i co się okazało - ktoś zeskanował wszystkie numer kultowego Secret Service. Aż się łezka w oku zakręciła jak przeglądałem te wszystkie stare gry. Wtedy jeszcze w podstawówce co miesiąc niecierpliwie wyczekiwałem pojawienia się w kiosku nowego numeru. To było wielkie wydarzenie. Nie wiedziałem co na mnie czeka, co mnie zaskoczy. No i czytałem na lekcjach, czytałem w domu... W dużą część tych gier nie miałem okazji zagrać bo wychodziły w większości na PC`ta ale to mi nie przeszkadzało poczuć klimat w pięknych opisach przejścia, recenzjach czy screenach. No i te przygodówki Sierry, LucasArt czy Infogrames... nie miały sobie równych. Dzisiaj mam wielką przyjemność do nich wrócić.W kolejnym odcinku wspominam świetną przygodówkę w klimatach Lovecrafta - Prisoner Of Ice.
Jest tajemnica... Rok 1937, biegun południowy, łódź podwodna, tajemnicze skrzynie w ładowni...i Cthulhu. No i znowu ratujemy świat przed zagładą... Czego chcieć więcej, nic tylko grać.
Grę odpalam na Retropie w Dosboxie z wiersza poleceń ponieważ musimy ją zainstalować w wirtualnym napędzie CD i stamtąd ją uruchomić. Polecenia jak poniżej:
mount e /home/pi/RetroPie/roms/pc/POI -t cdrom
e:
dir
ice640.exe
Żeby za każdym razem nie klepać tych poleceń, najlepiej stworzyć automatyczny skrypt uruchomieniowy. W tym celu musimy odpalić wiersz poleceń ale tym razem Raspbiana - czyli uruchamiamy terminal i wpisujemy (przeklejamy) kolejno:
cd ~/RetroPie/roms/pc
sudo nano ice.sh
Poniższe polecenia wklejamy do edytora tekstu który nam się uruchomił:
#!/bin/bash
/opt/retropie/emulators/dosbox/bin/dosbox -c "mount c /home/pi/RetroPie/roms/pc/" -c "c:" -c "dir" -c "mount e /home/pi/RetroPie/roms/pc/POI -t cdrom" -c "e:" -c "dir" -c "ice640.exe" -c "exit"
Zamykamy i zapisujemy plik (Ctrl+X).
Następnie żeby skrypt był wykonywalny wpisujemy dalej:
sudo chmod +x ice.sh
No więc zapraszam na kolejny odcinek Retrobajtla...
#prisonerofice #retropie #cthulhu #lovecraft #retrobajtel
Retropie w przeglądarce www
A gdyby tak wykorzystać ekran laptopa ? Oczywiście bezpośrednio podłączyć się nie da ale istnieje wiele rozwiązań typu zdalny pulpit czy screen sharing znany z konsoli PS4. Ale czy jest jakieś rozwiązanie działające pod Raspberry. Poszperałem trochę w necie i znalazłem soft znany z PC czyli zdalny pulpit oparty o VNC. Jest wersja pod Linuxa - dokładnie Raspbiana. Ściągnąłem, zainstalowałem - jednak nie działa. Kilka nieprzespanych nocy, prób konfiguracji aż Retropie się totalnie rozjechało. Jedyne co udało mi się wyświetlić to pulpit Raspbiana. No i w sumie przeczytałem, że tylko tyle można zrobić i nie działa to z Retropie. Co prawda byli jacyś maniacy którym niby coś tam udało się odpalić ale było to tak nieskładnie wszystko opisane, że już w sumie nie wiedziałem czy to komuś działa czy nie. A dodatkowo nie można przekazywać zdalnie dźwięku przy wspomnianym sofcie VNC. To bym jeszcze przeżył...
Już chciałem dać sobie spokój gdy na jakimś forum Retropie ktoś wspomniał o pewnej stronie i projekcie sterowników UV4L. Odwiedziłem stronę i ku mojej uciesze zobaczyłem filmik z odpalonym Mario w przeglądarce. Znowu byłem pełen nadziei. Ponadto na stronie znajdował się świetny tutorial napisany typowo pod Retropie. Cały pakiet oprogramowania pozwalał na dużo więcej dlatego dzięki tutorialowi instalujemy tylko to co potrzebne. W końcu udało się! Byłem wniebowzięty! Działa! I jeszcze streamuje dźwięk. Na początku był problem z gubieniem klatek ale to dało się rozwiązać. Jeszcze zrywał mi często połączenie więc postanowiłem zainstalować na nowo gołego Retropie no i ten problem również ustąpił. Tak więc zapraszam na odcinek poświęcony właśnie instalacji i konfiguracji oprogramowania UV4L, które umożliwia odpalenie ekranu Raspberry z Retropie w przeglądarce www.
Pol`and`Rock 2019 - wyjazd z ekipą Atomówek
Atomówki opanowały go całkowicie, a ja poczułem się jakbym znowu miał długie włosy i 19 lat (łysienie już na mnie czyhało za rogiem, a widmo glacy wisiało w powietrzu).
Jeszcze kilka miesięcy temu nawet bym nie pomyślał, że będę tęsknił za tym wszystkim co wydawało mi się, że mam na wyciągnięcie ręki... Za koncertami, za spotkaniami z przyjaciółmi, za zwykłym bieganiem na powietrzu czy spacerem z dziećmi po parku. Za normalnym dniem w robocie. Jak napisał słynny Polski poeta "Ile Cię trzeba cenić..." - w końcu zrozumiałem o co mu chodziło.😀 Więc myślę, że ten czas nas czegoś nauczy...
A wracając do Woodstock`a to chyba najbardziej czekałem na Skunk Anansie i oczywiście nie zawiodłem się ale były też niemałe zaskoczenia jak Crossfaith czy Avatar. No i w końcu przekonałem się do Łydki Grubasa - choć jakoś nie bardzo lubię te wszystkie "jajcarskie" kapele. Ale tutaj akurat muza i teksty całkiem spoko - słuchaliśmy podczas jazdy no i na żywo nie zawiedli.
No więc w obecnej sytuacji czas podzielić się wspomnieniami, przenieść się przynajmniej w myślach do tych pięknych miejsc i czekać na lepsze czasy - oby nadeszły jak najszybciej.
Poniżej film który udało mi się posklejać z naszych wspólnych zapisów.
ENJOY!!!
Bieganie w czasach kwarantanny
Poniżej zamieszczam film z mojego ostatniego treningu na którym udało się przebiec 10km w fenomenalnym czasie 1h17m. Samopoczucie po treningu super, czuć, że było biegane. 😀 Tak więc zachęcam do ruchu w tym trudnym okresie.
#zostanwdomu #stayathome
Deszcz...
I będę musiał nadrobić ten czas nieistnienia. W pierwszej kolejności chciałem się podzielić utworem który udało mi się współtworzyć w nowym projekcie In His Name i do którego napisałem tekst. Nosi tytuł "Deszcz" i jest.. smutny...
In His Name - Deszcz
In His Name - Deszcz
Znów deszcz zmyje krew z naszych rąk,
w silnym nurcie utoną wszystkie grzechy.
Wyjmę z ciała te wciąż ostre lecz zardzewiałe ciernie.
Purpurowa ziemia i tak wyda nowe życie.
Pierwszy oddech zatrutym powietrzem.
Ta pusta przestrzeń stanie się tym samym miejscem...
Jedynym które znasz.
Znów pójdę drogą przez ciemne korytarze,
w których zniknie ostatni okruch człowieczeństwa.
Świst kul i płacz dzieci, rozerwie na strzępy moją wrażliwość.
W jasnym ogniu płonie ostatnia świątynia.
Czas nigdy nas nie zmienił.
Gdzie jest Bóg... W którego nikt już nie wierzy.
Niemoc! Ta bezlitosna niemoc!
Pociągnę za spust i stanę się martwy lecz będę żył.
Wojna daleko stąd znowu niszczy życie,
tak łatwo niszczy życie.
Stróżu mój, czy każdej nocy przy mnie stałeś.
A może łgałeś lub wcale Cię nie było.
Może to zwykły stek bzdur i ty nigdy nie istniałeś.
Na rozdartych skrzydłach nie uniesiesz już nikogo...